sobota, 25 lutego 2012

Rafał Wojaczek

Rafał Wojaczek to jeden z najważniejszych polskich poetów powojennych. Fascynacja jego twórczością nie przemija, od czasu jego tragicznej śmierci w latach 70-tych zeszłego wieku.

Alkoholizm, skandale, ciągłe obcowanie ze śmiercią były krwią jego wierszy. Rafał podejmował liczne próby samobójcze. W końcu jedna z nich zakończyła sie powodzeniem. 11 maja 1971 połknął zabójczą dawkę leków, miał wtedy zaledwie 26 lat...



BIOGRAFIA:


Mikołów


Rafał Wojaczek urodził się 6 grudnia 1945 roku w Mikołowie. Był drugim synem Edwarda i Elżbiety Wojaczków. Ze względu na charakterystyczną datę urodzin na drugie Wojaczek otrzymuje imię Mikołaj. W latach młodzieńczych interesuje się fotografią - zdjęcia wykonuje podarowaną mu przez ojca smieną. Fotografuje najczęściej dziwne i ponure obiekty, zawsze podpisując przewrotnie Rafał Wojaczek 15 lat uczeń. Naukę pobierał w rodzinnym Mikołowie - uczęszczał tutaj do Szkoły Podstawowej i częściowo do liceum. Autor Sezonu dużo czyta, próbuje tłumaczyć wiersze z innych języków. Co więcej obdarowany jest fenomenalną pamięcią, cytuje bezbłędnie całe rozdziały Doktora Faustusa Tomasz Manna. Szybko jednak popada w konflikt z nauczycielami. Zmienia szkołę na Liceum w Kędzierzynie gdzie zdaje maturę.

Kraków


Po dobrze zdanej maturze, w roku 1963 rozpoczyna studia na Wydziale Polonistyki UJ. Porzuca je po pierwszym semestrze. Z jednej strony nie zdany egzamin z łaciny, z drugiej Wojaczek myśli już o czymś innym. Tutaj jednak poeta nawiązuje pierwsze literackie znajomości, co później zaowocuje wydaniem tomików poezji właśnie w Krakowie.
Wrocław


Z Krakowa przenosi się do Wrocławia, gdzie mieszka jego starszy brat Piotr. Nieustający konflikt pomiędzy braćmi zmusza Wojaczka do szukania własnego mieszkania. Później ciągle będzie zmieniał miejsce zamieszkania, a szukanie nowego miejsca będzie jego stałym zajęciem. Od 7 do 22 maja 1964 przebywa w Klinice Psychiatrycznej - lekarze podejrzewają schizofrenię. Poznaje tutaj swoją przyszłą żonę pielęgniarkę Hanne. Wkrótce biorą ślub i rodzi sie Dagmara Joanna.


Rok 1965 to data głośnego debiutu Rafała Wojaczka. W grudniu autor Sezonu publikuje swoje wiersze w prestiżowym piśmie Poezja i od razu staje się znanym poetą młodego pokolenia. W roku 1969 Wojaczek wydaje pierwszy tom poetycki Sezon, w rok później drugi zatytułowany Inna bajka. We Wrocławiu utrzymują go rodzice, poza krótkim czasem kiedy pracuje we wrocławskim Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania. Niewielkie honoraria za wiersze nie mogły pokryć kosztów jakie wynikały z jego bujnego życia towarzyskiego. Rafał Wojaczek coraz bardziej pogrąża się w alkoholizmie. Kilka razy wszywano mu esperal ale wyciągał go i pił dalej. Po tym jak kilka razy wyskoczył przez szybę, zamykane są przed nim kluby, w których spotykali się wrocławscy artyści. W nocy z 10 na 11 maja Rafał Wojaczek zażywa śmiertelną dawkę lekarstw. Pośmiertnie zostały wydane jeszcze dwa jego tomiki Nie skończona krucjata i Którego nie było.


FILM:
Lech Majewski ma słabość do poetów-przeklętych, kaskaderów sztuki, poetes maudit, potomków Villona i Rimbauda. Najpierw napisał scenariusz do filmu Basquiat - Taniec ze śmiercią o czarnoskórym malarzu kloszardzie, następnie wyreżyserował film o polskim poecie przeklętym Rafale Wojaczku.


W rolę Wojaczka wcielił się młody poeta Krzysztof Siwczyk, co jak wierzę, miało dodać filmowi więcej realizmu. Majewskiemu niewątpliwie udało się uchwycić nastrój tamtych lat. Czarno-białe zdjęcia, dynamika kamery ograniczona do minimum, tworzą niepowtarzalny nastrój tego dzieła i świetnie oddają obskurną rzeczywistość Polski Ludowej. Sama postać poety ukazana w filmie jest jednak obca, zimna, i jak zauważa wiele osób znających Wojaczka osobiście, chybiona i nieprawdziwa.
Oto kilka kadrów z filmu "Wojaczek".







MIGAWKI:

Punktem wyjścia w poezji Wojaczka są dwie sytuacje zagrożenia. Pierwsza, to zagrożenie podmiotu i kryzys tożsamości, który ujawnia się w groźbie dezintegracji osobowości, depersonalizacji i rozpadu immanentnej tożsamości. Pęknięcie pomiędzy „ja” i „mnie”, urzeczowienie „ja”, poczucie zewnętrzności własnego ciała i nierealności istnienia to charakterystyczne motywy, w których zagrożenie się przejawia. Wyrazem kryzysu są konstrukcje bezokolicznikowe i bezosobowe, „niegramatyczności” (sławne już „Ja kocha mokro” z wiersza Sezon), prostota i asceza zdania, motywy lustra czy sobowtóra. To przede wszystkim pierwszy tom poety – Sezon. Druga sytuacja to zagrożenie egzystencji. Wypływa ona z konfliktu pomiędzy jednostką i światem. Świat bowiem w swej normalności, oczywistości i przeciętności, ze swoim pragmatycznym porządkiem społecznym, powszechnie obowiązującym kodeksem moralnym, zdroworozsądkowymi racjami ogólnymi, racjonalnym uporządkowaniem zostaje oceniony jako rzeczywistość wartości nieautentycznych i zakrywających w istocie naturę świata. Jako rzeczywistość o zwichniętej symetrii, niepełna, „sezonowa”. Egzystencja w tym świecie jawi się także jako egzystencja ułomna, nieprawdziwa, zniewalająca, czy wręcz unicestwiająca jednostkę:


Nie ma spać
Nie ma oddychać
Żyć nie ma


(Sezon)


Istotne znaczenie ma również obecność śmierci – zagrożenia życia.


Pierwsza próba przekroczenia sytuacji zagrożenia i próba ocalenia zamyka się w heroicznym podjęciu trudu istnienia. Wiąże się ono z przeciwstawieniem światu swojego prawa do bycia, z wyłamaniem się z oferowanych przez świat wartości i z próbą egzystencji poza nimi – poza prawdą i fałszem, poza światem podzielonym na byt i niebyt, poza dobrem i złem:


Rok łagodnego światła
Wzrok zdolny cieszyć się
Słuch cierpliwy i chłonny
Głos jedynego Boga
Dłoń kochanej kobiety
Dłoń w jej poważnej dłoni


Chleb z zasłużonej mąki
Schron bezpiecznego domu
Gość poproszony w dom


Grosz pewnie zarobiony
[........................]
Cel wytyczony
Śmierć pobożna


Nie dla mnie


(Zapis z podziemia)


Wymaga to męstwa bycia: afirmacji życia jako jedynej wartości i przystania na to, że śmierć jest jego dopełnieniem. Wymaga to również usytuowania swej egzystencji poza światem – odosobnienia i dobrowolnej alienacji. Związane z tą postawą wyobcowanie, świadomość przeznaczenia, gotowość na śmierć, cierpienie i poczucie winy to cechy „bohatera” prezentowane najczęściej w Wojaczkowych wierszach-piosenkach:


Musimy być o świcie do ostatniej krwi
W pełnych szufladach serca rozliczeni z nocą;


Gdy ostatnia moneta, Księżyc już się stoczy
Pod stół nieba i, saldo, Słońce wschodzi z żył;


Gdy w gniazdo uplecione z magnetycznych sfer
Kula Ziemi ze źrenic nam wytoczy się:


[.......................................................................]


O zmierzchu, kiedy suma winnej śmierci krwi
Już nie obciąża Ziemi, gdy na inną, gwiazdę


Pierwszą-lepszą przelana; my musimy zawsze
Być dojrzali do nowego bohaterstwa.


(Zawsze dojrzali)


Próba ocalenia wewnętrznego i zabezpieczenia tożsamości ma także swój wyraz w uznaniu ciała jako jedynej rzeczywistości. Ciało zostaje przeciwstawione rozumowi i stworzonemu przez niego porządkowi świata. Ono staje się źródłem poznania. Przez pryzmat ciała zostaje postrzeżone życie i śmierć, a także miłość, sprowadzona ostatecznie do stosunku płciowego. To, co przynależne ciału: instynkt, zmysłowość, odczuwanie, seksualność, głód, pożądanie, cierpienie i rozkosz jawią się w wierszach jako miara świata i sposób jego rozumienia. Wraz z uznaniem ciała za jedyną rzeczywistość pojawia się w wierszach motyw głodu, pożądania, nasycenia, wkrada się okrucieństwo jako sposób bycia i stosunku do Drugiego. Poetycki leksykon uzupełnia się słownictwem potocznym i obscenami, obrazowanie – szczegółami anatomicznymi i metaforą wiwisekcji. Ale i tu właśnie nagromadzona zostaje jak nigdzie indziej symbolika, która zezwala od razu rozpoznać Wojaczkową dykcję: róża, gwiazda, noc.


Próbą przekroczenia zagrożenia jest wreszcie kreacja nowego świata (tom Inna bajka), w którym podmiot staje się demiurgiem, stworzycielem i uczestnikiem aktu stwarzania. W wiersze Wojaczka wpisane jest przekonanie o kreacyjnym charakterze słowa poetyckiego (nazywając, poezja powołuje do istnienia). Towarzyszy mu przeświadczenie o tym, że język jest inną niż „rzeczywistość” formą rzeczywistości, zapewniającej nie tylko powołanie do istnienia, ale także bytowość oraz przeświadczenie o braku wyraźnej granicy pomiędzy językiem i rzeczywistością. Dwuaspektowość „języka” jako „mowy” i „ciała”, „cielesnego organu mowy” traktuje Wojaczek zupełnie poważnie, czego wyrazem jest choćby wiersz Mówię, dziwię się:


Śpiąc z kamieniem pod głową przez sen kruchy
Czuję ziarenko grochu uwiera pod językiem.
Ze starej Ziemi przemyciłem skrycie
Kamień węgielny pod nową kulturę.


To właśnie staje się pretekstem do wpisania własnej egzystencji i podmiotowości w tkankę wiersza, do innego niż „upostaciowienie” w wierszu, autentycznego w nim zaistnienia. I tu właśnie próba ocalenia splata się z eksperymentem ontologicznego od-osobnienia (wiersze Nie skończonej krucjaty i Którego nie było).


Punktem wyjścia dla tego eksperymentu jest obserwacja „wypierania” obecności podmiotu autorskiego („ja” empirycznego) z tekstu przez konstytuowany w akcie twórczym podmiot utworu. Istotą zaś staje się transgresja własnej podmiotowości z „ja” empirycznego w „ja” tekstu. Wiersze, które są zapisem tego doświadczenia, obfitują w gry form osobowych i ról komunikacyjnych – przekształceń i nowych usytuowań. Jedną z nich jest również żeński podmiot Którego nie było.


W czasie tej gry podmiot liryki nabiera znamion podmiotu realnego, a kreowany z „empirycznego” materiału jako bohater wierszy: Rafał Wojaczek – znamion fikcji literackiej. Jest to właśnie kulminacyjny punkt, w którym zagrożenia są unieważnione dzięki odosobnieniu podmiotowości, a ucieczka w ciało wiersza zdaje się być przezwyciężeniem oswajanej nieskutecznie dotąd śmierci-dopełnienia życia.


W tych zmaganiach z zagrożeniami i w dramacie dążenia do od-osobnienia poeta zapożycza, przywołuje, naśladuje, zarówno w sferze myśli, jak i w obszarze stylistyki. Fakturę jego wierszy tworzą motta, cytaty, aluzje, reminiscencje, zapożyczenia, siatki odniesień i aktualizacji. W kryzysie tożsamości (Ja to kto inny) i drodze ku nieznanemu patronuje wierszom Artur Rimbaud. Rimbuadowską proweniencję ma ezoteryczny charakter tej poezji i przywoływanie głosów innych poetów. W Innej bajce odnajdziemy może najwyraźniej katastrofizm Miłosza, tradycję romantyczną i stylizację biblijną. Wzorzec bohatera jest konstruowany na wzór nietzscheańskiego „wojownika” i „człowieka podziemnego” Fiodora Dostojewskiego. Z pism obu twórców apologia okrucieństwa. Kiedyś pisano o tych stylizacjach jako o słabości wierszy młodego poety. Ale zdaje się temu przeczyć niesłychana wirtuozeria w podejmowaniu zaistniałych w polskiej poezji wzorców stylistycznych, wersyfikacyjnych czy genologicznych i kunsztowność ich realizacji. Wydaje się więc, że poezja autora Innej bajki ma raczej charakter intertekstualny, że jest świadomym dialogiem i że w ten sposób wpisuje się w poetycki nurt literatury wyczerpania, będąc prekursorskim rozwiązaniem w polskiej poezji współczesnej. A jeśli intertekstualność będziemy rozumieć nie tyle jako przestrzeń lekturową, ile jako pewną immanentną podatność na odczytywanie tekstu w kontekstach, to warto dopowiedzieć, że jest to poezja, która niesłychanie ciekawie prowokuje do lektury w kontekście takich systemów filozoficznych jak myśl Lwa Szestowa, Fryderyka Nietzschego, Georgese’a Bataille’a, a także markiza D. A. F. de Sade’a i Pierre’a Klossowskiego. I taka jest, jak wolno mniemać, jej wartość w ruchu literackiej aksjologii, która pozwala jej prowadzić dialog z różnymi kręgami czytelników, a także osadzać się na trwałe w historycznej panoramie polskiej poezji powojennej.
Twórczość autora Innej bajki zawiera bogaty materiał elementów języka potocznego. Postaram się je krótko zaprezentować i określić ich funkcję w języku poetyckim Rafała Wojaczka. Analiza wybranych elementów ma charakter analityczno-opisowy i będzie się opierać na materiale zawartym w czterech wydanych tomikach poezji: Sezon (Kraków 1969), Inna bajka (Wrocław 1970), Którego nie było (Wrocław 1972), Nie skończona krucjata (Kraków 1972).

Wyróżniki słowotwórcze:


Deminutywa:


I cóż Znowu w cieniu pewnej róży


Śmierci – różyczka szczęścia co małe ale własne


(Nk s. 39)


W chmurze się lęgną iskierki pierwszej burzy


(Ib s. 13)


Bowiem wcześniej wypiłem


Niedużą buteleczkę


Taniego kosmetyku


(Nk s. 68)


Gdzie mojej ręki prawej ogródek się szerzy


(Ib s. 19)


Ostatni listek wstydu już dawno odrzuciłam


(Nk s. 83)


jedną wolną już salę


zamieniono na składzik


(S s. 10)


Nasionko pewnej wiedzy


(Nk s. 119)


Collectiwa:


Trucizną na robactwo sycąc opłatek


(Nk s. 121)


Określenia istot niedorosłych


Te dziewczynki w sukienkach do komunii


Pilnując torebeczek i chusteczek


(Nk s. 121)


Poprzez używanie wyrazów deminutywnych poeta wprowadza do utworu aurę emocjonalną, czułostkową. Zdrobnienia uwydatniają cechy przedmiotów i zjawisk, które określają, czasami są ironiczne. Collectiwum, którego użył Wojaczek jest nacechowany pejoratywnie. Mimo że autor Innej bajki znany jest ze swojej obsceniczności i negatywnego stosunku do życia, trudno jest odnaleźć w jego twórczości augmentatywy wprowadzające atmosferę powagi, wzniosłości czy grozy. Nie odnalazłam także hipokorystyków. Jak więc widać, większość używanych przez niego formacji słowotwórczych to zdrobnienia wręcz miłe dla ucha.






Wyróżniki fleksyjne:


Wykrzykniki:


Ach, wykrwawić się do słońca!


(Knb s. 35)


Eh, te panie, nasze wychodki !,


(Nk s.123)


Że nabrał się tak głupio na


mdłe


ba !


(Knb s. 8)


Nie widziałam nie słyszałam ze snu wstałam


- och, głupia !


(Knb s.)


Wszystkie te wykrzyknienia dynamizują wypowiedź.


Pomieszanie rodzajów gramatycznych:


tych dwoje uroczyście


wypukłych to są piersi ?


(Ib s. 8)


między dłoniami kulistymi


(Nk s.36)


Dowolne używanie form przypadków w obu liczbach:


mianownika lp. zamiast narzędnika lp.:


Przecież to znaczy: jestem już zawczasu wdowa


(Nk s. 87)


dopełniacz lm. zamiast mianownika lub biernika lm.:


Schwycili, młotków, gwoździ dobyli i przybili


(Ib s. 43)


dopełniacza lp. zamiast biernika lp.:


I autor już powoli dopija herbaty


(Nk s. 39)


Wojaczek zastosował także:


ruchome końcówki czasu przeszłego:


Kiedy wracasz nie pytam gdzieś był


Uparcie powtarzając dziś nie wiem, kimś jest


(Ib s. 45)


Mdła rozpacz, żeśmy winni stworzywszy ten świat


(Ib s. 42)






Używanie takich form upodabnia wypowiedź poetycką do mowy żywej. Jest to przejaw dążenia do skrótowości i zwięzłości wypowiedzi poetyckiej jak również coraz częściej spotykana interferencja form. Dowolność stosowania form i naruszanie reguł gramatycznych to celowy chwyt, który ma zwrócić na nie szczególną uwagę. W postępowaniu takim wyczuwam także pewną dozę ironii.




Wyróżniki leksykalne:


Związki frazeologiczne:


Mężczyźni patrzą po sobie


(Nk s. 77)


Jest to uśmiech od ucha do ucha


(S s.19)


Niebo się samo przez się zrozumiało


(Ib s. 7)


O, początek poezji swoimi chodzi drogami


(Nk s. 11)


Jest u nas młodsza siostra śmierci: chlebem


i solą z ręki ją karmimy


(Nk s. 18)


Desakralizacja formuł modlitewnych i cytatów biblijnych, często ze zmianą adresata wypowiedzi:


Bądź pochwalona pochwa Twa, Madonna


(Knb s. 51)


pierwsza wreszcie kobieta między niewiastami


(Nk s.61)


Parafraza cytatów literackich:


Nie śpi


By spać mógł ktoś


(Nk s. 39)


Aluzje biblijne:


Słup krwi zielony jak przemyślny powój


Co wyrósł z nagle przekłutego boku


(Ib s. 14)


Parafraza przysłów:


Gość poproszony w dom


(Ib s. 46)


Desakralizując cytaty biblijne, modlitwy, czy choćby motywy biblijne, poeta postępuje jak barbarzyńca niszczący przedmiot. Jest obsesjonatem seksu i śmierci, czuje się częścią natury nie kultury, więc ucieka w biologię. Czepia się zdarzeń, ludzi, ideologii poezji a nawet Boga. Nie waha się bluźnić


Może nie był jednak do końca zdegenerowany, skoro znajdujemy w jego poezji także frazeologizmy, których używa jak stałych elementów języka potocznego, by pełniej wyrazić swoje spojrzenie na świat.


Emocjonalizmy:


Wyrazy żartobliwe:


Rzucono trap mężczyźni i kobiety nagie


Tobołki swych ciał niosą a murarze kielnie


(Ib s. 16)


Gdy jedyną pewnością była pewność, że


Chichotać już zaczęły nawet tkanki mdłe


(Nk s. 55)






Wyrazy pogardliwe:


Gówniarze w kitlach higienicznych, w maskach


Gazowych trupy na płozy pokładli


(Nk s. 124)


Trywializmy:


Wyciągam bełta zza łóżka


wypija mi


(Nk s. 38)


Z księżycem jak kibel


Jedzonym przez rdzę


(Nk s. 94)


czarna i czerni wierna ta gwiazda włochata


(Nk s. 55)


władzę opluwa prędkimi stychami


(Nk s. 15)


I śliną żółci zaczęliśmy rzygać


(Ib s. 31)






Wulgaryzmy:


Te ordynarne wyrazy używane są najczęściej w celu wyrażenia skrajnie negatywnego stosunku do określonych ludzi, przedmiotów lub zjawisk.


dobrze kiedyś znany mi skurwysyn


Rafał Wojaczek


(Nk s. 111)


moja babka od strony ojca podług słów matki


syfilityczna kurwa


(Nk s. 100)


Jej włosy które plączą się z niskim obłokiem


gdy mówi: nasram


na sławę poety


(Nk s. 52)


Wszystkie te przykłady wskazują na jedną cechę twórczości Wojaczka. Otóż spłaszcza on wszystko to, co podniosłe. Drastyczność tych obrazów szokuje. Można się pokusić o stwierdzenie, że określenie rynsztok dla tej poezji jest delikatne. Ten poeta przeklęty dokłada wszelkich starań by strywializować wszystko, a przez to osiągnąć oryginalny efekt.


Sukces czytelniczy zapewniła mu przede wszystkim opętańcza szczerość i bunt przeciwko stereotypom i obyczajom społecznym. W tej poezji nie ma miejsca na fikcję, fikcja dla autora jest wysoce niemoralna. Zlewa więc w rynsztok swej poezji wszystkie brudy, dzięki czemu wiersze ociekają krwią, ekscytują orgiastycznym seksem, topią się w alkoholu, taplają w odchodach, urągają kobiecie.


Wojaczek zaciera granicę między mitem a życiem. 16-letni chłopiec, a już alkoholik, nie potrafi oswoić bólu istnienia, pulsują w nim emocje, od agresji do apatii. Swą biografię przeżywa jak temat literacki i to co słyszy, czuje, widzi, notuje w pamięci, aby potem zapisać, bez koloryzowania i upiększeń, dla wzmocnienia ekspresji tego, co chciał przekazać, że żyje w tłumie i jest samotny, a świat to jedno wielkie bagno.


Dialektyzmy:


Nie słyszę, kierpce nosi splecione z włókien ciszy


(Nk s. 11)


Eufemizmy:


wystarczy że wystawi w oknie


Święty tyłek a lud


Zbiegnie się scałowywać, gdy da , pryszcze


(Knb s. 25)


wszystkim nam


nagle


zrobiło się


niedobrze


(S s. 16)


Raz na tydzień załatwić potrzebę cielesną


Dla lepszego pisania


(Nk s. 88


Wojaczek odstrasza nas swymi wulgaryzmami, ale z drugiej strony znajdujemy tu też eufemizmy. Wyrażają one pozytywny stosunek do zastanych sytuacji. Nie ucieka przed słowami tabu (np. śmierć), ale czasami używa też peryfraz. Może czynił to w chwilach strachu, albo zupełnej trzeźwości?






Synonimy:


Zapalam papierosa


On także skręta ćmi


(Nk s. 37)


doprowadzają do ołtarza


Róży, otwartej jak gęba modliszki


Karabin maszynowy jako me wnętrze


Róży jak tamten także spuchniętej z głodu


I już językiem wchodzi w czerwony otwór


Lufy


(Ib s. 22)






Synonimów używa Wojaczek, aby się nie powtarzać, czasami są to wyszukane synonimy metaforyczne (w ostatnim przykładzie), które stosuje dla podkreślenia swego zaangażowania w to, co tworzył. A może miał już dosyć swego trywializmu?






Rafał Wojaczek nazywany jest panseksualistą. W jego wierszach znajdujemy sporo określeń zaczerpniętych z orgiastyczno -seksuologiczno- ginekologicznego zasobu słownictwa. Określeń, w gruncie rzeczy naukowych, ale poza medycznym środowiskiem raczej nie używanych. Nasz poeta przeklęty kpi sobie z tabu obyczajowego i łamie go. Warto więc przytoczyć tu określenia, jakie stosuje w swojej poezji:


Gdzie moich jąder krąży podwójna planeta


(Ib s. 19)


pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs


(Knb s. 260)


ja na klęczkach


płuczę krocze


nasienie mi się śmieje


(Nk s. 36)


Ja jestem pionowa


Góra orgazmu


(Nk s. 86)






Świat Wojaczka jest obsceniczny, a wiersze fizjologiczne. To nie wulgaryzmy, a jednak rażą. Erotyki, w których pełno słów z podręczników anatomii i seksuologii ? To chyba nie to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Czytając jednak kolejne utwory, te półpornograficzne scenki powszednieją. Dla autora Innej bajki nic nie było świętością i nic nie było tajemnicą: ani alkowa, ani łazienka, ani toaleta, ani miłość. Wszak, nic co ludzkie nie jest nam obce.






Trzeba również przyznać, że odnajdujemy w poezji Wojaczka przenośnie, trzeba przyznać, że makabryczne, ale bardzo trafne:






Prawdziwy sen jest nie do zapomnienia


Jak nóż


Jak nóż wbity w plecy kogoś, kto uciekał,


a kto po odwróceniu okazał się być ojcem.






Wśród wierszy miłosnych są i takie mniej szokujące, a może właśnie szokujące brakiem podtekstu seksuologicznego:






Mój słownik jak ubogi! Słowo nadziei: „jutro”


Odmienia się jedynie przez Twoją osobę,


A już słowo miłości omija język i złożyć


Z głosek głodu się nie chce lub składa za późno


(Knb s. 33)


A kiedy wzeszedł siódmy księżyc i się znudził


I zaczęło powszednieć cudowne stworzenie


Wtedy z lasu kobieta wyszła jak niedziela


(Ib s. 7)


Wiersz rankiem napisany, nakarmiony nocą,


Czyż może nie być kobietą?


(Ib s. 9)


Ile kamieni w bruku


- tak właśnie pomyślałem -


Ile kamieni w bruku


Tyle kobiet ujrzałem


Tylu kobiet doznałem


Na pustym rynku


I wszystkie były Panią


(Nk s. 69)






W jego wierszach ujawnia się transwestytyzm. Pisząc jako kobieta, tworzy wiele pięknych erotyków:






czy Ci się


nie podobam czy mało jestem Ci kobieca


Ach, załóż jeszcze ostrogi i kłuj aż mi braknie tchu


(Knb s. 25)


Czyś wiedział, że gdy nawet


Zaśniesz nie zżują mi Cię mrówki minut


(Knb s. 49)


Zrób coś, abym rozebrać się mogła jeszcze bardziej


Ostatni listek wstydu już dawno odrzuciłam


(Ib s. 26)

KRYTYKA:

Krzywdzące byłoby uważać Wojaczka tylko i wyłącznie za burzyciela wszelkich zasad, również dotyczących piękna poezji. Wkroczyliśmy w nowe tysiąclecie, i to co jeszcze 20. lat temu wydawało się niemoralne, obraźliwe i było tematem tabu staje się powszechne. Wojaczek wyprzedził o kilkadziesiąt lat swoich rówieśników- poetów, dlatego przejdzie do historii literatury polskiej jako poeta, którego trudno jest zakwalifikować do jakiegokolwiek nurtu. On był sobą...


W 1973 roku, w drugą rocznicę śmierci Rafała Wojaczka, pisał jeden z krytyków: „...stworzył poezję oryginalną, ciekawą, lecz ja wiem, że zbiegowisko wokół niego szybko się przerzedzi, że czas jest przeciwko niemu. Był wypadek, nieprzeciętny wypadek, który rozegrał się na marginesie epoki, trwa jeszcze tłum gapiów, dyskutują. Powoli się rozejdą i w miarę upływu lat i nowych zdarzeń, zapomną” 1. Prorocze słowa? Jak wygląda sytuacja poezji Wojaczka w 2000r, kiedy mija pięćdziesiąt pięć lat od urodzin poety i trzydzieści pięć lat od jego sławnego debiutu w pierwszym numerze „Poezji”?


Zapewne, najpierw trzeba było czekać. Aż faktycznie rozejdą się ci, którzy znali Wojaczka, z którymi pił, którym ściskał rękę, których pobił i którym dedykował wiersze. A kiedy rozeszli się twórcy legendy Wojaczka, pozostał jeszcze zainicjowany przez nich kult pamięci poety: wiersze młodych pisane pod dyktando poezji autora „Innej bajki”, wiersze poświęcone Wojaczkowi, rocznicowe odwiedzanie mogiły poety na wrocławskim cmentarzu św. Wawrzyńca. Kult, który kiedyś Jerzy Kwiatkowski nazwał zjawiskiem z zakresu zbiorowej patologii.


Recepcję twórczości Wojaczka przesłania w latach siedemdziesiątych legenda, której osnowę stanowią fakty i plotki ze skandalizującego, ale przecież i ogromnie nieszczęśliwego życia poety oraz fakty i plotki związane z jego samobójczą śmiercią. Urastał w tej legendzie Wojaczek raz do rangi skończonego alkoholika, pozera i zręcznego gracza, który dzięki skandalom zdobywał poklask i uznanie (wersja negatywna mitu), raz do rangi buntownika, kontestatora i poety przeklętego, skłóconego ze światem i własnym życiem (wersja pozytywna). Mit pozytywny, budowany przede wszystkim w gronie młodych, w gronie rówieśników, utwierdzały pojawiające się wtedy sądy krytyczne.


Pisano jednak wówczas sporo i o samej poezji2. Odczytywano wiersze jako zapis lęków i zagrożeń, które są symptomami choroby i jako próbę ich nazwania, „oswojenia”, czy wręcz – unicestwienia. Wskazywano na zamknięcie tematów poezji w ramach dwu wielkich obsesji – śmierci i miłości, na zbrutalizowany, zsuwający się często ku obscenom, język opisu. Akcentowano szczerość tej twórczości, nasycenie wierszy elementami konkretnymi i biograficznymi. Na takim tle rekonstruowano także poetycki portret twórcy – „zbuntowanego cygana, romantycznego dekadenta, kwestionującego mieszczański porządek publiczny, zbiorowy kodeks moralny, statystyczny ethos”3 i omawiano wiersze w kategoriach uchylania tabu obyczajowego, konwencji społecznych, moralnych i estetycznych.


Taka interpretacja dorobku poetyckiego Wojaczka trafiała w społeczne zapotrzebowanie, które było kształtowane przez złożoną sytuację społeczno-polityczną „małej stabilizacji” oraz pękania systemu totalitarnego w Polsce, przez europejską kontestację młodych oraz rewoltę obyczajową (ruch hippisów), przez moment przełamywania się konwencji artystyczno-estetycznych w sztuce współczesnej oraz reakcję młodych na zgnuśnienie ruchu artystycznego w Polsce. Sublimowała się w tak odczytywanej poezji uniwersalna postawa buntu, samotności, skłócenia ze światem, poszukiwania sensu życia charakterystyczna przecież dla młodego czytelnika. I to było zapewne, obok legendy i mitu, źródłem olbrzymiej popularności poezji Wojaczka.


Efektem tego odbioru było zaistnienie poezji autora „Sezonu” w oficjalnym kanonie poezji współczesnej. Wiersze Wojaczka zaczęły ukazywać się w antologiach i wypisach, w 1976 r. pojawiła się edycja „Utworów zebranych”. Jednocześnie jednak efektem stało się także osadzenie tej twórczości w wąskich ramach interpretacyjnych i zamknięcie poety w etykietalnym piekle poetes maudits czy kaskaderów literatury4. Trzeba przyznać bez wątpienia, że poezja Wojaczka jako zjawisko osadzone w macierzystym kontekście lat sześćdziesiątych czeka jeszcze na swoje istotne omówienie. Jest to bowiem faktycznie twórczość na swój sposób społeczna i polityczna (Inna bajka), tkwiąca w klimacie europejskim tamtych lat (ruch kontestacyjny) i wyprzedzająca, prekursorska pod wieloma względami wobec ruchu Nowej Fali; jest to również twórczość na swój sposób kultowa. Kiedy jednak w nowej sytuacji pojawiła się nowa publiczność wiersze zamknięte w dotychczasowej formule interpretacyjnej nie potrafiły już ani epatować, ani zachwycać. Zaistniała obawa, że poezja autora „Sezonu” wyczerpała możliwości dialogu z czytelnikiem i że czytelnicy o niej zapomną. A przecież teraz właśnie, na przekór obawom, weszła ona do kanonu literackiego na stałe i nadal jest czytana. Także teraz, kiedy zbiegowisko się rozeszło, czas – okazuje się – jest z poetą, a nie przeciwko niemu. Jak myślę, zawdzięcza to nowym, uzupełniającym i odkrywającym szersze sensy odczytaniom, które sytuują dzieło w obszarze historii poezji.


Dorobek poetycki Rafała Wojaczka, zamknięty w zasadzie w czterech przygotowanych przez autora do druku tomach (Sezon 1969, Inna bajka 1970, Nie skończona krucjata 1972, Którego nie było 1972) należy bezsprzecznie do najoryginalniejszych zjawisk w powojennej poezji polskiej. Szkice o twórczości poetyckiej Wojaczka napisane w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych były przede wszystkim rzetelną rekonstrukcją tego, co w niej typowe, jednolite i niezróżnicowane, bądź tego, co mogło z pożytkiem funkcjonować we wspomnianej strategii interpretacyjnej. Pomijały jednak inne sprawy istotne dla tej poezji, o które zaczęli się dopominać krytycy i badacze literatury w ostatnich latach. Twórczość autora Innej bajki ma bowiem wyraźny „akcyjny”, czy też „procesualny” charakter. „Dzieje się” ona niejako z tomu na tom. Na pozornie tylko „ekspresywny” charakter tej poezji wskazywał Jacek Łukasiewicz: „Liryka nie była dla Rafała Wojaczka domeną bezpośredniej ekspresji, dziedziną szczerego wyznania – pisze badacz. Interesowała go, coraz bardziej, z tomu na tom – sztuka, a więc używanie i przekształcanie form. Interesowała go przede wszystkim ontologia podmiotu liryki, pojętego jako podmiot wszystkich napisanych przez poetę wierszy, podmiot całego jego dzieła.”5. O Wojaczku jako poecie integralnym pisał jako pierwszy Karpowicz, ale samo pojęcie znaczy już nie tyle, że obszar poezji jest poszerzony o życie, a ono – jako poezja – zostaje utrwalone w wierszu, ale przede wszystkim to, że życie i język są dwiema obiektywnymi i autonomicznymi rzeczywistościami, które stanowią tworzywo poetyckie, miejsce egzystencji i sposób zapisu poezji. I takie właśnie refleksje spowodowały, że w obecnych czasach poezja Wojaczka uzyskuje inny, „uzupełniony” i pełniejszy wizerunek.


Aktualnie dzieło poetyckie Wojaczka objawia się jako wielki eksperyment prób transgresji. Towarzyszą tym próbom eksperymenty ontologiczne i swoiste „przewartościowanie wartości” w obszarze fundamentalnych spraw ludzkiej egzystencji: życia, śmierci, miłości. Przedsiębrane działania koncentrują się wokół kilku tematów, które można uporządkować w dramatyczny scenariusz przejścia od stanu zagrożenia (odosobnienia) do od-osobnienia. Ma rację Tomasz Kunz, kiedy pisze, że „próba zintegrowania własnej osobowości, odzyskania poczucia immanentnej tożsamości wobec realnej groźby samowyobcowania (depersonalizacji), a następnie próba odbudowania podmiotowości na nowych, doskonalszych zasadach to wielkie tematy tej liryki.”6.








 WIERSZE:

 * * *
Ciemność ciemnieje znów za oknem powiek


Bo, gdy przejrzeć miłością zasłużył,


Pękła kość wzroku patrzącego w płomień


Żywego ciała prawdziwej róży.


Ale on zaraz swe ręce przymusił


Do szukania w ciemno: nimi patrzy.


Musiał go wprawy w cierpieniu ktoś uczyć,


Że niewidoczne na drwiącej twarzy


Choć płomień rośnie, a on wciąż bez skargi


Swoim bólem najuczciwiej soli.


Ktoś do miłości urodził go takiej,


Co na ołtarzu ofiarę mnoży!

MIMIKRA

Prawdziwe jest mistrzostwo śmierci, co wymyśla
coraz to inne formy swojego istnienia:
zostają nieśmiertelne, gdy ona już zmienia
- jak naturalnie metrum zmienia nieumyślna


decyzja precyzyjnie liczącej akcenty
oddechu krwi pisząca dłoń; jak zmienia kostium
tancerka w interwale gry, zezując z boku
do lustra tylko po to, by sprawdzić zapięcie


stanika - nie nagości zawodowej twarz
kontemplować; jak ciekły niepokój poety
znajduje odwołanie wreszcie przy kuchennym


zlewie, gdzie na krawędzi jawnie siedzi ona,
rozkraczona, na pamięć w mózgu wyrzeźbiona
sekunda pożądania, tak śmierć zmienia twarz.

WIEŻA

Wypełniona szaleństwem ludzkim głosem gada
Wieża wzniesiona z fundamentu ciała


Słup krwi zielony jak przemyślny powój
Co wyrósł z nagle przekłutego boku


Zakończony jak usta proroka wargami
Silni się świecącymi obłokami


I już na tle czarnego nieba w pewne słowa
Składają się - cyfry alfabetu Słowian


Lecz głupi kto by myślał że tej cyrylicy
Sens zrozumie jawnie oczywisty


Tobie to mówię fenicka kurewko
Co za mną przy mnie i przede mną z grecką


Piersią odkrytą francuskim wachlarzem
Jednak zakrytą na głos czytać sobie każesz

UMIEM BYĆ CISZĄ


Miłość to człowiek niedokończony
ELUARD


Kończę się w twoich oczach
Umiem być ciszą
Kończę się w twoim śnie


Ostatnie echo jest ciszą
to miejsce
gdzie kończy się twoje spojrzenie


Sen mnie oślepia, rozjarzona
iskra serca
Kończę się w twoim sercu


Przez sen, przez siebie
donoszę siebie
do twojej śmierci

WSPOMNIENIE

To było chyba wtedy, gdy z liści ściekał listopad.
Więc był błotnisty ogród i ciebie już nie było.
Moje życie, któremu twoja śmierć się śniła
- szczur -
dziury w ogrodzeniu poszukać pobiegło.


To było właśnie wtedy, gdy gwiazda nieba pochmurna
nad ogrodem ściemniała; gdy echo, co podsłuchało
twój głos
ze środka śmierci przedłużyło
za płot do ucha podbrzusza.


Więc kiedy już nie mogłem dojrzeć tropu łapek
szczurzych na dróżce; kiedy listopad mi kapał
z włosów; gdy lepka gwiazda co z rozpiętych spodni
rosła - spadła do błota,
 wtedy byłem tobą.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz